WSZYSTKO O OWCZARKACH NIEMIECKICH


ALFABET OWCZARKA NIEMIECIEGO

Kiedyś podczas zakończenia czy też otwarcia sezonu, podczas gorącej dyskusji i przekomarzania się z kolegami, zadeklarowałem, że w bliżej nieokreślonym czasie napiszę "coś w temacie" owczarka niemieckiego. Potem żałowałem tych deklaracji, no bo kiedy to zrobić i po co, no i o czym pisać. Na pierwsze pytanie odpowiedź znalazłem szybko, czyli na koniec swojej aktywności w tym hobby. Drugie pytanie przysporzyło mi nieco trudności, bo tematów jest wiele. Myślałem o wystawach tzw. światowych, bo byłem na 26 i jest co wspominać. Myślałem o wyjazdach z sukami do reproduktorów do Niemiec, niby nic nadzwyczajnego, ale komplikacje i niestandardowe zachowania niektórych hodowców niemieckich do dziś budzi uśmiech. I też jest co wspominać. Postawiłem więc na trzeci wariant, czyli taki misz-masz, czyli trochę o wszystkim. Taki alfabet owczarkarski. A że nie jestem literatem i popełniam błędy nazywanie tego alfabetem jest zbyt górnolotne... Nazwijmy więc to ANALFABETEM. Chcę tu w miarę swojej ułomnej pamięci opisać ważniejsze wydarzenia w historii owczarka niemieckiego. Ważniejsze psy, linie reproduktorów, hodowców niemieckich i polskich, z naciskiem na polskich. Z dużym prawdopodobieństwem zdarzy się, że pominę kogoś, kogo należałoby tu wspomnieć, ale pamięć jest zawodna, a poza tym nie jestem omnibusem i nie znam wszystkich. Dziś, a jest 15 grudnia 2019 roku godz 13:15 i nadarza się okazja do pisania. Przedświąteczna gorączka. Żona wybrała się na zakupy do galerii. Będzie długo, bo uzbroiła się w grubsza kasę, czyli 57 złotych. Ja na parkingu w aucie zmierzę się z tematem. Tyle ile napiszę w tym czasie, tyle opublikuje. Bez poprawek i bez uzupełnień. Jeśli nie wyczerpię całego alfabetu, trudno. Koniec wyznaczy powrót Marleny z zakupów. Alfabet będę drukował w odcinkach po kilka literek, tak, żeby nie zanudzić tematu na raz. No i po tym przydługim wstępie - jedziemy.

A jak Arminius. Nazwa jednej z najlepszych hodowli w historii owczarka niemieckiego. Założona przez Hermanna Martina w 1970 r Hodowla legitymująca się zw. św. Canto, Quanto, Visum i Saskia oraz wieloma psami VA. Sam Hermann Martin był prezydentem SV w latach 1982 - 1994. Doskonały znawca rasy. Wizjoner. Za jego prezydentury nastąpił wielki bum, jeśli chodzi o hodowlę owczarka niemieckiego. W przeciwieństwie do teraźniejszości, czołówka VA stanowiła elitę. W przeciwieństwie do obecnych czasów, jego decyzje przyjmowane były z dużym respektem i zaufaniem. Zdarzały mu się drobne błędy, ale umiał się do nich przyznać. Dziś pewnie w grobie się przewraca na to, co wyprawiają jego następcy.

A jak alkohol. Na wystawach owczarkarskich po kropelce leje się strumieniami. Eeee....przesadziłem.

B jak Bolek. Nie chodzi o Bolka z kreskówki, ani tego najsłynniejszego Bolka. To nasz Bolek, Weselski Bolek, hodowla Z Weselskiej Zagrody. Facet z wieloletnim doświadczeniem. Twardy w poglądach, Wielokrotnie najlepsza hodowla w Polsce, kilka zwycięstw w najważniejszych klasach na klubówkach. Wychował wielu następców. Wiele hodowli powstało na materiale genetycznym psów Pana Bolesława. Ostatnim sukcesem hodowli to zw. klasy na klubowce w Jarocinie suki Mela. Ostatnio też jakby mniej aktywny. Nieodłącznym atrybutem Pana Bolesława są korkotrampki.

B jak Borys z Beroliny zw. klubówek w latach osiemdziesiątych. Ówczesny reproduktor. Wtedy miał duże znaczenie i wpływ na kształt hodowli Polsce. Żyliśmy jeszcze wówczas za żelazną kurtyną i wyjazdy do krycia do Niemiec nie były możliwe.

B jak brak archiwum (wystarczającego) wystaw klubowych oraz historii ow. niem. w Polsce. Widzę to teraz, gdy próbuję coś napisać.

B jak Bardzo Ważna Osoba w skrócie BWO. BWO zakupił psa kilka miesięcy temu i nadszedł dzień debiutu na wystawie. Przyjechał orżnąć hołotę, napompowany przez hodowcę, że ten sprzedał mu siódmy cud świata. Na tę okoliczność ubrany w markowe dresy, już lekko przybrudzone, bo pies się cieszy i skacze. Ale niech tam. Zaraz będzie medal za pierwsze miejsce. Żona i dzieciaki przywleczone, zaraz będą podziwiać BWO z medalem złotym. Obrazek po wystawie: pies dostał w łeb bo skacze i brudzi markowe dresy. Pada pytanie do hodowcy: dlaczego, jak taki piękny, a był ostatni? Odp: eee sędzia był ch*jowy, pojedziemy do innego, lepszego. Za miesiąc sytuacja się powtarza u tego lepszego. Odp: ten też był ch*jowy. BWO już nie lubi psa. Oddał go teściowej. Często rozbuchane ego kreuje takie sytuacje.

B jak bimber - king wśród alkoholi na wystawach, bo piwo to napój chłodzący przecież.

B jak Bax Luisenstrasse. Zwycięzca świata z 2003 r. tak naprawdę nic nadzwyczajnego, jednak jest coś, co zwraca na niego uwagę, a mianowicie jest ojcem Pakrosa Ulmental zw. św. z 2007 a zatem dziadkiem Vegasa.

B jak Janusz Bułka jego historia pokazuje, jak można w jedną chwilę stać się bohaterem. W sekundę zostać legendą i idolem mas owczarkarskich. A wszystko za sprawą rasistowskiego ataku niemieckiego wilczura na Janusza, na wystawie w Julinku w 2019r.. Kiedy ów pies odgryzł Januszowi nogę. Prawie. Ten, nie zważając na okoliczności, dumnie krocząc, dokończył prezentację prowadzonego przez siebie polskiego psa. Zachodzę w głowę, jak tego dokonał bez jednej nogi. Prawie odgryzionej. Czym się podpierał? Z powodu ciemności jakie wówczas panowały w Julinku, nie można było dostrzec jakie sztuczki stosował, że dalej szedł. Myślę, że dociekliwi obserwatorzy kiedyś rozwiążą tę zagadkę.

C jak Czy jedzie z nami pilot? Tytuł komedii pasuje tu jak ulał. Bo czy my tu w Polsce, w KON, mamy jakąś myśl hodowlaną? Czy mamy analizę z klubówek?

C jak Czerniakowski Marek. Sędzia z Warszawy. Świetny analityk niemieckich klubówek. Wiele jego artykułów można przeczytać na Jacentusie. W swoich relacjach prowokuje do głębszego patrzenia (w aspekcie reprodukcji) na tę rasę. Duża wiedza i lekkie pióro, świetnie się to czyta. Szkoda, że jego wysiłek nie sprowokował jakiejś dyskusji, polemiki. Taka wymiana myśli osób "czujących temat" z pewnością pomogłaby rasie. Miałoby to pozytywny wpływ na sposób postrzegania ow. Niem. w Polsce. Ostatnio stracił cierpliwość do tego wszystkiego, co sam przyznał i o czym już wcześniej wspomniałem. Miejmy nadzieję, że się odbuduje i jeszcze nie raz uraczy nas ciekawą analizą.

D jak Dux Intercanina, syn Zampa Thermodos, zbyt wcześnie opylony do Chin. Jego dorobek, mimo krótkiego stażu reprodukcyjnego w Europie, jest zauważalny. W pełni wykorzystany w wiodącej ostatnio hodowli Huhnegrab. Tam głównie linia matek oparta jest na tym psie. Efekty widać.

D jak drugie miejsce. Często okazja do świętowania z teściem po powrocie z wystawy, a także alibi przed teściową, podejrzliwie patrzącą na wyjazdy gdzieś bez jej córki. Oczywiście oni nie wiedzą, że drugie to zarazem ostatnie. Ale co tam. Grunt, że rodzina ma radoche.

D jak Dorssen Margit znana i lubiana w Polsce hodowczyni. Któż z nas, starszych hodowców, w latach 90 nie był z suką u Jej psów: Ulka, Flika, Filipa. (Ulkowi poświecę osobny spot) Ostatnio mniej sukcesów. W tym roku, 2019, sędziowała na BSZS klasę młodzieży psów.

E jak Eiko Kirschental zw. św. z 1988r. syn Urana Wildsteigerland. Ciekawostka związana z tym psem, to to, że rok po swoim triumfie na następnym BSZS zajął dopiero trzecie miejsce. Jest to ewenement w historii, że zw. św. traci pozycję. Tej decyzji później bardzo żałował Hermann Martin.

Ę jak Ę? Cholerna skleroza. Nic mi nie przychodzi do głowy. Ale literkę tą, tak jak i literę Ą w nadmiarze używają osoby, które uwazajĄ, że sĄ niezwyklĘ zajebistĘ w każdej dziedziniĘ życia.

F jak Farbenspiel hodowla, która zapisała się w rozwoju tej rasy. Wiele czołowych psów ze zw. św. Yasko oraz Connie oraz wice zw. św. Hill. Właścicielem hodowli był nieżyjący już Erwin Wieseer.

F jak Fedor Arminius VA7. W latach 90 bardzo silna, bardzo ciekawa i bardzo potrzebna linia. W 1997 roku czterech na dziesięciu przedstawicieli VA to potomkowie tego psa głównie po jego synu Marku Haus BECK VA 4. Hodowcy chętnie sięgali do kojarzenia tej linii z przedstawicielami linii Odina Tennenmeise. W ostatnich latach następcy Fedora jakby mniej obecni. Nadzieję na odbudowanie tej linii daje Team Marlboro Hilton, który w tym roku, czyli 2019 znalazł się wśród psów wyróżnionych, czyli VA. Pies z duńskiej hodowli.

F jak ...... moment rzucę okiem czy żona nie wychodzi z galerii. Nie. No to jedziemy dalej.

G jak Gary Huhnegrab Choć wymyśliłem sobie, że będzie tu przeważnie o psach, które zapisały się w historii, a Gary jest jeszcze młodym psem, to myślę, że wkrótce przekonamy się o jego przydatności. Ma już kilku synów w czołówce. Jeszcze dużo kryje. Siostra też była zw. św. Druga siostra ma dzieci w czołówce. Bardzo mocna rodzina.

G jak Gęsinowski Ryszard. Hodowla "Z Krywlan" z Białegostoku. Krywlany to dzielnica miasta Kolejny, który przez lata ciągnie ten wózek z napisem "owczarek niemiecki" Długoletnie doświadczenie w hodowaniu, co pozytywnie przekłada się na wyniki wystawowe. Zwycięstwa na klubówkach. Świetny organizator. Wiele znakomicie zorganizowanych wystaw. Od dawna wspierany przez syna Jarosława, który jednocześnie jest sędzią ow. niem. i zbiera pozytywne opinie za swą pracę sędziego. Bo to tak jest, że jak się dobrze hoduje to i sędziować jest łatwiej. A tak w ogóle, to ilu nowych młodych sędziów ow. niem. przybyło w ostatnich latach? Nie chodzi mi o tzw "poszerzaczy", bo oni raczej się nie nadają. Kiepsko to wygląda. Prócz hodowania panowie G zajmują się szkoleniem psów.

G jak Gątkowski Mieczysław "Z Tuszyńskiego Lasu, " kolejny zasłużony dla rasy "dinozaur". Myślę, że się nie obrazi i nikt kamieniami nie będzie rzucał, co ostatnio modne w stosunku do dinozaurów... To żeśmy się postarzeli w tym światku. Ostatnio już rzadziej z psem w ringu. Czasami jeszcze jako sędzia, Również wraz z żoną Grażyną jest częścią historii ow. niem. w Polsce.

H jak Halina. Z imienia, bo tak jest bardziej rozpoznawana. Oczywiście Szewczyk Halina, hodowla Hetmańska Sfora. Uparcie, od lat, hoduje owczarki wilczaste. Umaszczenie zanikające. Nawet czarnych jest dzisiaj więcej. Bardzo trudny temat. Przekonałem się o tym w ubiegłym roku, kryjąc swoją sukę pięknym niemieckim wilczkiem. Efekt średni. Może powinienem wcześniej doradzić się Haliny?

H jak Horand v Grafrath protoplasta rasy. Pierwszy zarejestrowany owczarek niemiecki.

I jak impreza To zjawisko (przy każdej okazji) służy konsolidacji grupy. Nieraz się zastanawiałem, co jest ważniejsze, owczarki czy imprezowanie. I do dziś nie znalazłem odpowiedzi na stawiane sobie pytanie.

J jak Jeck Noricum pies legenda.. W tamtym czasie, swoim wyglądem bardziej przypominał współczesny typ owczarka niemieckiego. To szerszy temat, którego nie mogę szatkować alfabetem. Dlatego trochę historii. I tak w 1979r. w hodowli Wildsteiger Land rodzą się dwie suki. Siostry są przedstawicielkami tzw. dolnej linii. Linii Mutz Pelztiefram VA2, Jony Rheinhalle V1. Dla zobrazowania, dziś tę linię reprezentują Gary Huhnegrab i Willi Kuckuckland. Jedna z sióstr - Perle, zostaje zw św. Druga - Palme, nie odnosi tak spektakularnych sukcesów na wystawach, za to w jednym roku kalendarzowym rodzi dwóch podwójnych zw. św. Pierwszy to Uran Wildsteiger Land - o nim przy literce U, oraz Quando Arminius, którego ojcem jest Xaver Arminius, pies z bardzo dobrym rodowodem, z kształtującej się tak zwanej górnej linii. I tu swój wkład wnosi niemiecki sędzia i hodowca urodzony w Poznaniu, Pan Gunter Kasper, wielki przyjaciel Polski, który bardzo lubił przyjeżdżać tu sędziować. Tenże, dziś już nie żyjący, Gunter Kasper wykazał się wielką wizją i intuicją hodowlaną i wypatrzył w Holandii sukę po Daxie Wiennerau, reprezentującą dolną linię i skojarzył ją z Quando, z czego urodził się (na przydomek holenderski Tennenmeise) pies Odin, którego był właścicielem. Ciekawostką jest, że pies ten jako jedyny VA był wystawiony w Polsce w Poznaniu na międzynarodowej. Wówczas ta wystawa była jeszcze wystawą prestiżową. O Odinie, prócz zachwytów nad fantastyczną anatomią, krążyły nieprzychylne opinie: że przekazuje miękkie ucho, dysplazję, potomstwo po nim jest rozjaśnione itp., jak to się już przyjęło w tym światku. Odin wywalczył pozycję VA 6 na BSZS, ale też dość szybko został sprzedany. W swej krótkiej karierze bywał jeszcze zawieszany przez SV za nieprzestrzeganie limitu kryć przez właściciela. Swoją drogą, co ci Niemcy mają w głowach, że nawet seks psom reglamentują. Jak pies ogrodnika, sami nie mogą to i wilczurom żałują (skąd wiem? emigranci z Afryki mi mówili). A co na to organizacje walczące o prawa zwierząt? Tak więc za dużo se Odin nie po......(tu każdy może sobie wstawić dowolne słowo, zależnie od wrażliwości ) w Niemczech. Nie przeszkodziło mu to zostać ojcem dwóch zwycięzców św. - Zamba Wiennerau i właśnie Jecka Noricum. W ten sposób powstaje hegemoniczna linia. I tak syn Jecka, Visum Arminius VA 1 i późniejsze gwiazdy (w linii prostej) takie jak Quantum Arminius. Zamp Thermodos, Dux Glockenheide, Dux Intercanina, Schuman Tronie, Max Loggia dei Mercanti, Mischaland Simon, Dux i Marco della Valcuvia i wiele innych. Od Jecka jest też Marlo Baccara, a także Ursus Batu, a dalej Uran Moorbeck, a potem Quenn Loher Weg i jego synowie Tyson Kottersbusch, Furbo Achei, Paer Hasenborn i cała plejada współczesnych gigantów. Zambowi zawdzięczamy Nero i Odin Hirschel, Bax Luisenstrasse, Pakros Ulmental, Vegas Haut Mansarad, Esko Danischen Hof. Aż głowa boli ile tego było. Nie pamiętam dokładnie, ale w 1995r. na BSZS w Hamburgu w konkurencji "reproduktor i potomstwo" około dziesięciu, a może nawet więcej synów Jecka pokazało swoje grupy. Czy dziś byłoby to możliwe? Zarządzający SV swoimi decyzjami usiłowali ograniczyć wpływ tych psów na hodowlę. Może dlatego, że nie chcieli tzw. "zagęstrzena" krwi, a może zbyt duży udział w tym psów, które nie urodziły się w Niemczech. Ale to tylko dywagacje. I tak na zakończenie o Jecku Noricum - prócz piękna miał też cechy, które częściowo potwierdzały plotki o jego ojcu Odinie. Miał lekko wykręcone do tyłu końcówki uszu, a stawy biodrowe noch zugelassen. Dziś taki pies nie miałby szans na to, żeby zostać reproduktorem. Na szczęście wtedy mądrzejsi ludzie zarządzali tym bałaganem. Miałem okazję oglądać Jecka z bliska w 1992r. podczas mojego pierwszego wyjazdu na "niemieckie" krycie.

J jak Jehu Primo Grande pies wyhodowany w Polsce przez Szymona Mukalskiego, zajął na BSZS w Kassel wspaniałe 7 miejsce w klasie młodzieży. Piękny pies i duży sukces hodowcy.

J jak Jacentus serwis owczarkarski założony przez Jacka Żydzika. W lipcu 2020 roku osiągnie pełnoletność. Osiemnastka to zawsze przyczynek do świętowania. Ciekawe, co na tę okazję założyciel zorganizuje. Początkowo sceptycznie patrzyłem na to przedsięwzięcie. Dziś widzę, jak serwis wrósł w życie owczarkarzy. Zdarza się, że na jakiś czas zamiera, wielu wtedy narzeka, że brakuje im aktualnych danych o tym, co w świecie owczarków piszczy.

K jak Klub Owczarka Niemieckiego przy Związku Kynologicznym w Polsce. To wspaniała organizacja zrzeszająca prawie wszystkich, a na pewno najlepszych hodowców w Polsce. Organizacja założona w 1999r. czyli dwadzieścia lat temu, w ostatnich latach bardzo zdynamizowała hodowlę ow. niem. Fenomenalnie propaguje tę rasę. Uczy jak hodować. Jak kojarzyć. Organizuje wspaniałe wystawy. Doskonale obchodzi jubileusze i tak w ogóle. To dobro nas wszystkich, bawiących, się tą rasą. Za rok znowu jubileusz, tzw. "oczko". Okazja do fetowania sukcesów władz klubu.

K jak Kłapkowski Ryszard end kompany, czyli Maciek i Marek, synowie, hodowla De Bes. Twardo stawiający na szkolenie. Jak sam tłumaczy, nie ma dla niego kompromisu wobec psów, które zawalają gryzienie. Wiele razy uczestniczyli na BSZS z psami z własnej hodowli. Całkiem niezłe wyniki. L jak Landos Quartier Latin. Zakup przez Włochów tego syna Furbo i VA 7 Ussi Pallas Athene córki Vegasa, to strzał w dziesiątkę. Wiele doskonałych dzieci, a przede wszystkim wnuków Landosa rządzi dziś na wystawach. Fenomenalnie, z polotem i fantazją, tamtejsi hodowcy wykorzystali potencjał tego psa.

L jak Lisowczycy to lekka szybka jazda konna z XVII wieku, nazywana tak od założyciela Aleksandra Lisowskiwgo, a także polska sztafeta czterystumetrowców nazywanych tak od trenera Józefa Lisowskiwgo Nasi Lisowczycy to owczarkarze skupieni wokół Sylwestra Lisowskiego. Grupa wnosząca wiele kolorytu i pozytywnych emocji na wystawach. Również czołówka wśród hodowli. Hodowla "Z Leśnego Justynowa".

L jak Leif Noriswand pies, którego największym sukcesem było zajęcia trzeciego miejsca na BSZS w 1998 roku. Pies, który typowany był na zw. św. w roku następnym. Niestety dla właściciela, wtedy właśnie SV wprowadziło badania DNA i okazało się, że nie jest synem swojego ojca. Wstyd na cały świat, ale Niemcy jak to Niemcy, winą za całą aferę obarczyli sukę, matkę Leifa. Po prostu nie prowadziła się dobrze. Trzeba jednak pochwalić SV, że kiedy wprowadzono badania DNA to oczyszczono hodowlę niemiecką z tzw. "lewych" psów, a trochę tego było. Ciekawą lekturę stanowią opisy z BSZS psów, którym po badaniach zmieniano tatę, a zdarzało się, że i mamę. Najciekawszy jest zwrot "typicher Vater" świadczący jaką lipę wciskają nam w opisach. U nas w Polsce zw. kyn. próbował też wprowadzić badania pochodzenia psów, ale była to amatorszczyzna i temat upadł. Ciekawe ile takich Leifów biega jeszcze po naszych wystawach.

M jak Mavic Poland hodowla Krzysztofa Dobrzańskiego. Największy sukces, gigantyczny wręcz, to zw. św. VA 1 w 2012r. z długowłosym Orion Mavic Poland. W jego przypadku również trzeba wspomnieć o wielu ciekawych i przemyślanych kryciach i wyjątkowych wynikach.

M jak mongolski szef organizacji skupiającej hodowców ow. niem. w tym azjatyckim kraju, którego poznałem na BSZS. Poszliśmy do knajpy, on zamówił kumys czyli alkohol z mleka kobyły, a ja sete czystej. Na moją uwagę, że ma daleko do Niemiec, opowiedział mi, że jest już szósty raz i jako szef ichniego związku owczarkarskiego nie wyobraża sobie, żeby go na takiej imprezie nie było. Że gdyby nie przyjechał, to pokazałby, że owczarki go nie interesują, że pogardza członkami swojego związku i nie jest godzien być szefem. I gdyby go nie było na BSZS, to członkowie związku złapaliby go za dupę i wyrzucili z jurty. Opowiadał mi też, że poznał tu już prawie wszystkich szefów owczarkarskich z Europy wschodniej. Miły gość. Po jakiemu rozmawialiśmy? W Europie czułem się gospodarzem, więc grzeczność nakazywała mi po mongolsku...

N jak Nickor Holledau, piękny syn Marka Haus Beck. Gwiazda lat dziewięćdziesiątych. Pies ten zachwycał wspaniałym ruchem i wyróżniał się wyjątkowo obfitym włosem. Pięknie to wyglądało, w zwolnionym tempie. Z nim tak jak z Lewandowskim. Ten ma pecha, że żyje w czasach Messiego i Ronaldo. Nickor był tym trzecim VA3 za Zambem i Jeckiem.

N jak Nero Nobachtal urodzony w 2001r. Jego kariera nabierała rozpędu, gdy zajął lokatę VA6. Wtedy wszyscy zgromadzeni na stadionie kibicowali jego właścicielowi (gdy biegł z Nero bez smyczy), żeby dobiegł, żeby dał radę, bo był to starszy pan, dla którego było to nie lada wyzwanie. No i wtedy gruchnęła wie, że Nero jest zdyskwalifikowany w hodowli przez SV. Okazało się, że ów pies miał dysplazje stawów łokciowych i schorzenie to mu zoperowano. Wykluczenie nie dotyczyło jednak dysplazji, ponieważ w tym czasie nie prześwietlano jeszcze psów w tym kierunku (chodzi o ED). SV skorzystało z punktu regulaminu, który zakazuje ingerencji chirurgicznej w poprawianiu natury, a w przypadku Nero miało to miejsce. Piszę o tym zdarzeniu, bo od tego momentu wprowadzono obowiązek prześwietleń ED. Pytanie: skąd było wiadomo, że Nero miał naprawiane stawy. Jak wieść gminna niesie, właściciela zakablował gościu, który Nero wyhodował. Zrobił to w zemście, że właściciel nie dzielił się z nim kasą za krycia. Miałem kiedyś okazję poznać pana hodowcę i absolutnie nie dziwi mnie, że był do tego zdolny. Ciekawe czy SV uhonorowało gościa za ten arcyszlachetny gest... O jak król wszystkich ras - owczarek niemiecki. Najpiękniejszy i wyjątkowy. Ciągle poddawany eksperymentom (ostatnio badania kręgosłupa, badania psychiki u młodzieży m.in. piłą motorową. W Rybniku byłem świadkiem takiego wydarzenia. Myślałem, że kręcą "Teksańską masakrę piłą mechaniczną 4") . Pies dla ludzi wrażliwych, estetów kochających piękno. Pozwalający inteligentnym się wyróżnić, a głupim obnażyć. Nie jest prawdą co mówią o nas ci z innych ras: że odrażający brudni źli (że zacytuję tytuł filmu Ettorego Soli) i w przepoconych dresach. Że hałaśliwi i biegający bez sensu wokół ringu. Co prawda, nie wystawiamy psów wyfiokowani z nienagannymi fryzurami, w krawatach lub pod muszką, jak to często widziałem w innych rasach. Ale my nie musimy się upiększać, bo piękno jest w nas - to nasze owczarki i my sami, kochający tę rasę. Zdarza się, że się kłócimy. Ktoś z kimś się nie lubi, a nawet nienawidzi, ale jak przyjrzałem się w Julinku (a było nas naprawdę dużo), to widziałem grupę zadowolonych ze spotkania się z sobą ludzi. I nawet to partactwo nie mąciło większości dobrego nastroju. Najtrudniejsza i najbardziej wymagającą spośród ras. Najbardziej sportowa rasa.

O jak obłuda. Pojawia się pod różną postacią. Tu akurat taki skromny wycinek. W czasie swoich wyjazdów do Niemiec kilka razy spotkałem się z sytuacją, że dany pies zarejestrowany był na kogoś innego, kto był fikcyjnym właścicielem. Jak mówili mi Niemcy, gdyby tak nie było, to pies ten nie zrobiłby kariery, bo pan sędzia nie lubił właściciela. Wśród kilku przypadków są dwaj zw. św. Vegas i Bax.

P jak Pakros Ulmental z włoskiej hodowli Pana Francioniego, zw. św. a co najważniejsze ojciec Vegasa.

P jak Pustelnik Wojtek długoletni hodowca. Bardzo Dobry Hodowca. Wielki fachowiec w tej materii. Hodowla Woj Bas. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych był niekwestionowanym liderem. Wzbudzał podziw i zazdrość u wielu próbujących bezskuteczne się do niego zbliżyć. Mowa tu o zbliżeniu w jakości hodowania oczywiście. Nie chodzi wbrew skojarzeniom o ten teges. Dziś z przyczyn zdrowotnych sporadycznie pokazuje się na wystawach.

P jak pozorant. To ktoś, bez kogo nie dałoby się spełniać wymogów hodowlanych dla tej rasy .To ludzie odważni, bo warto sobie wyobrazić rozpędzone czterdziestokilowe cielsko szarżujące na człowieka. Rękaw nie zawsze jest dostatecznym zabezpieczeniem. Przeważnie pozoranci szkolą też nasze psy. Kilku stanowi awangardę tej profesji. Są to Andrzej Kęsicki, Jacek Maj, Dawid Skrzypek, Dariusz Więckowski, bracia Maciej i Marek Kłapkowscy, Rafał Oganiaczyk, Dariusz Pietrzak, Janusz Lewkowicz i Marcin Luciak i jeszcze kilku innych, ale tu pewnie każdy zna tych w swoim okręgu.

P jak Paradziński Ireneusz. Gościu wziął sobie do serca słowa Leszka Millera, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy i co roku stara się udowodnić, że jest prawdziwym mężczyzną organizując zakończenie sezonu. Trzeba przyznać, że zdaje egzamin na prawdziwego mężczyznę. A w hodowli onków tworzy duet egzotyczny z jeszcze jednym gościem. Jeden chudy i poprawny, wręcz ugrzeczniony, drugi grubas i z poprawnością różnie. Jak oni się dogadują? Niewątpliwie Irek musi schudnąć, bo to rasa sportowa jak już wcześniej pisałem, a reszta niech pozostanie jak jest.

Q jak Quenn Loher Weg VA2. Ten syn Urana Moorbeck i wnuk Ursusa Batu, to też ojciec kilku wybitnych psów takich jak: Paer Hasenborn, Tyson Kottersbusch, a przede wszystkim Furbo Achei. Co prawda zarzucano Quennowi, że każdy syn jest inny, ale jakie to ma znaczenie. Każdy z nich może pochwalić się również wybitnym potomstwem.

R jak Remo Fichtenschlag. Tu trzeba się trochę cofnąć w czasie. Jak już wcześniej opisywałem ekspansję w latach 90 tzw. górnej linii, dolna przechodziła lekki kryzys. Na siłę poszukiwano następców ostatnich gwiazd Cello Rommerau V3 oraz jego syna Erosa Luisenstrasse V1 w 1994r. przez co niekoniecznie do czołówek trafiały psy wybitne. Ale robiono wszystko, żeby nie utracić tej linii. I tak w 1998r. do grupy VA wchodzi Fello Farbenspiel VA8, który okazuje się niewypałem. Rok później znika, nie zostawiając po sobie wartościowego potomstwa, zaś w 1999r. w grupie VA melduje się Huppi Arlett VA8, który rok później na BSZS nie zalicza testów i znika z Niemiec w Chinach, gdzie zostaje zwycięzcą. Po nim linię ciągnie jego syn Hill Farbenspiel, który w czołówce pojawia się w 2002r. a w 2004 zostaje wicezwycięzcą. Po tym psie, w Hiszpanii, rodzi się miot na literkę D Cuatro Flores, którego matką jest Lina Arminius, suka o niebagatelnym pochodzeniu. Ciekawostką jest, że w roku 2003 Dux, wystawiany w klasie młodzieży, zajmuje dopiero 57 lokatę, a rok później, z racji na korzystny układ dat, łapie się jeszcze na klasę juniorów, gdzie zajmuje czwarte miejsce. W latach 2005 - 2007 pies ten wchodzi do grupy VA. I tak dochodzimy do Remo Fichtenschlag, który jest wnukiem Duxa, i który wzmacnia tę linię, synami Opus i Omen Rathaus. Dziś Gary Huhnegrab i Willi Kuckuckland, synowie Rathausów, oraz Cronos Seprio, Iliano Fichtenschlag. I mam nadzieję, że kontynuatorem tego będzie Uscher Brunnenstrase, syn Willego. Przyznam, że nigdy nie byłem fanem Remo, bo mi się ten pies w żadnym aspekcie nie podobał. Posłużyłem się nim do sklamrowania pewnego okresu, ze względu na jego istotny wpływ na jakość potomstwa. Dziś doceniam go jako reproduktora. Niewątpliwie też, w tej tzw. dolnej linii nigdy nie było takich "perełek" jakie widzieliśmy wśród potomków Odina. Tyle miejsca poświęcam tzw. liniom, ale jest to zaproponowany przez SV, uproszczony podział, który pozwala rozróżniać pewne grupy. Trzeba wyjaśnić, że nie jest to do końca zgodne z rzeczywistością - z prostego powodu - te zwierzęta mają przecież matki, które przeważnie są przedstawicielkami alternatywnych linii do linii, z której pochodzi ojciec. Jednak trudne jest dokumentowanie linii matek. Niemcy od dwóch lat próbują to pokazywać na BSZS, ale nie cieszy się to większym zainteresowaniem wśród oglądających ze względu na zbyt duże zawiłości. Dla przykładu: - Remo inbredowany 3 - 3 na Hilla, to i tak matka jest potomkinią linii Jecka Noricum, a matką Omena i Opusa jest córka Vegasa. Matka Garego to córka Duxa Interkanina, czyli syna Zampa Thermodos i te przykłady pokazują, że bezkrytyczne przypisywanie zasług psom (niektórym) za dobre potomstwo, jest dużym uproszczeniem. I odwrotnie, jeśli potomstwo jest gorsze. Hodowcy sami muszą wykorzystywać swoją wiedzę, doświadczenie i intuicję w doborze reproduktorów, czy tak w ogóle w kojarzeniu. Ufff zboczyłem z tematu deczko. Wracamy zatem do literek...

R jak Roszkiewicz Tadeusz. Jeden z najpopularniejszych i najbardziej doświadczonych sędziów Prób Pracy. Już 50 lat działa w strukturach Związku Kynologicznego. Wicemistrz Polski w PT. Wieloletni współorganizator wystaw międzynarodowych w Poznaniu, wtedy, kiedy te wystawy były prestiżowe i przyjeżdżały na nie tysiące psów. Wychowawca wielu pozorantów.

R jak Raszplewicz Magda. Hodowla Kalupus. Dziewczyna orkiestra. Wystawia, szkoli, zdaje egzaminy (rzetelnie), przez co dużo podróżuje. Kiedy ma czas na hodowanie? A robi to dobrze, o czym świadczą wyniki hodowli. Skąd ma na to energię? Młoda jest przecież (18 lat) to jeszcze energię ma. Na wystawach trudno zamienić z nią choćby słowo, bo bez przerwy z psami w ringu biega. Jak Forrest, Forrest Gump. Największym sukcesem Magdy jest pierwsze miejsce w klasie młodzieży na BSZS z długowłosym Xambo Kalupus, a także dziesiątki zdanych egzaminów polskich i niemieckich z powierzonymi jej psami. Nie zawsze zdolnymi. To taka polska Lumpe Petra. Dla niezorientowanych: Lumpe, to żadne brzydkie słowo. To nazwisko bardzo sympatycznej Niemki, która podejmuje się "odkręcać" psy z trudną psychiką. Daje radę... tak jak Magda właśnie.

S jak Stephanitz Max. Twórca rasy. Niemiec, któremu zawdzięczamy te wszystkie emocje.

S jak Szymankiewicz Marian, jeden z pierwszych szefów struktur rasy ow. niem. Długoletni sędzia i propagator tej rasy. Przez wielu nazywany polskim Stephanitzem. Miał wielki wkład w rozwój ow. niem. w Polsce. Wychowawca młodych hodowców i sędziów. Zmarł w 1992r. Jego najbardziej utalentowanym i udanym wychowankiem był......

S jak Szcześniak Zbigniew właśnie. Prymus wśród uczniów pana Mariana. W wielu aspektach przebił mistrza. Sędzia eksterieru od 1983r. Pierwszy szef wybieralnego Klubu Ow. Niem. Największy showmen spośród sędziów. Wspaniały mówca. Ostatnio swoimi oratorskimi talentami ratował "klimat" źle zorganizowanych imprez. Kiedy sędziuje, wystawcy wyżej sobie cenią opisy i opinie jakie wygłasza o ocenianych psach, od medali, pucharów czy worków karmy, jakie uzyskują za czołowe lokaty. Nawet na pogrzebach, kiedy wygłasza mowę pożegnalną, potrafi porwać tłumy. Zauroczony jego talentem oratorskim ksiądz, proponował mu etat ministranta. Ostatecznie stanęło na tym, że Zbyszek pisze mu kazania. Od tego czasu kariera księdza nabrała gwałtownego przyspieszenia. Kto wie, czy ów ksiądz nie zostanie papieżem. A Zbyszek? Aż strach pomyśleć kim może zostać w Watykanie. Padre Zbignievyo?

S jak Szkalski Piotr. Hodowla Rodiaz. Kolejny, którego zaliczyć trzeba do panteonu wybitnych hodowców. Olbrzymia wiedza i intuicja, które pozwalają mu od dawna trwałe lokować się w czołówce hodowców tej rasy. Przeszedł do historii wygrywając trzykrotnie z rzędu wystawę klubową ze swoim psem Maximusem. Jest perfekcjonistą w trakcie prezentacji psa w ringu. Swoim bojowym okrzykiem K**WAAAAAA! potrafi przywołać osobę nawołującą psa do lepszej współpracy. Zauważyłem, że wtedy też konkurencja Piotra stara się lepiej, gdyż nie wie czy ten opieprz ich też nie dotyczy. Pamiętam nasze wyjazdy na wystawy do Niemiec. Starałem się jak mogłem nawoływać, ale to do dziś budzę się w środku nocy z wrzaskiem, spocony, bo śnią mi się koszmary, jak to partolę robotę i słyszę znany okrzyk.... Piotr ma mentalność walczaka i jak mało kto, posiadł umiejętność wygrywania z psem w ringu.

T jak Tchorz Mirosław. Hodowla Haus Tchorz. Jak? Jak? Haus? A dlaczego po niemiecku, jak język polski taki piękny jest? Mam wrażenie, że podporządkował całe życie zwierzętom, a przede wszystkim psom. To bezgraniczne oddanie owczarkom, daje wybitne wyniki. Od kilku lat na topie w tej rasie. Dużo, a nawet bardzo dużo zwycięstw. Wiele super wyników na BSZS. Flagową suką w tej hodowli jest Warinka. Piękna suka. Tu trzeba odnotować niebagatelną rolę Aleksandry jaką odegrała w rozwoju tej hodowli. Siedzę już tyle czasu w aucie na parkingu i stukam w klawiaturę telefonu. Jedne auta odjeżdżają, drugie parkują. Zimno jak cholera. Auto mam nieszczelne. Szczury wygryzły dziury w błotnikach. Odpaliłbym silnik, żeby się ogrzać, ale w mojej niemieckiej bryce zrobiłem zbyt bogatą mieszankę paliwa. Zadymię cały parking. Cholera, jak wyjdą z wózkami z galerii, to w dymie nie znajdą swoich aut. Pozostaje mi marznąć.. Mogłem chociaż cieplejsze, bez dziur na palcach skarpety założyć. Słyszę jak ktoś na zewnątrz dziwi się, że w moim trabancie limuzyna, jako jedynym aucie na parkingu szyby są zaparowane. Nie wie nieświadomy, że tu właśnie wykuwa się analfabet i moja czacha z wysiłku tak paruje. Żony ani widu ani słychu. Może zdążę dojechać do końca? No to jedziemy dalej...

T jak Tao Marko Carras SG9 w klasie młodzieży na BSZS w 2018r. i myślę, że to jeszcze nie koniec sukcesów tego psa. Pies wyhodowany przez Marka Wencla przy udziale Szymona Mukalskiego, tego od Jechu, a był jeszcze SG31 Vigoo Primo Grande. Ma chłopak talent.

T jak Tensor. Hodowla małżeństwa Joanny i Adama Domańskich, którzy są też sędziami owczarków. Pod tą nazwą kryje się też forum, które kiedyś, za sprawą przeważnie Joanny, dawało sporo informacji owczarkarskich ze świata . Dziś w rolę edukatorów wcieliły się inne osoby, które preferują komunikację obrazkową.

U jak Uran Wildsteiger Land dwukrotny zwycięzca świata. Pies ikona swoich czasów. Pradziad późniejszej ikony, zw. św. z 1995r. Ulka v Arlett. Później zdawałoby się potomstwo tych psów powinno odegrać znaczącą rolę w hodowli, jednak coś poszło nie tak i linia ta przestaje się liczyć. Paradoksem jest, że w 2017r. na BSZS jedynym przedstawicielem tej linii w klasie użytkowej psów był polski Orus De Bes. Paradoksem jest też, że linię tą podtrzymał przy życiu Dorjan Yohaness Berg, pies po korekcie rodowodu w wyniku badania DNA. Obecnie linia ta przeżywa renesans dzięki Asap Aldemar i Henko Holtkamper Hof.

U jak Uscher Brunnenstrasse SG2 na BSZS w 2019r. Największy sukces psa z Polski. Syn Willego Kuckuckland i Ugne Valtenberg, której matką jest VA11 Neele Brunnenstrasse, która to jednocześnie jest matką Maximusa. Czy to ma znaczenie dla hodowli w Polsce, zważywszy na to, że psy te przebywają na naszym "podwórku". Pewnie warto mądrze próbować inbredować na Neele, ale to KON jest kompetentny i fachowy do sugerowania i podpowiadania, jak dobrze hodować. Właścicielem Ushera jest Tomasz Bogucki. Hodowla Tombo. Z ciekawością będę śledził dalszą karierę tego duetu. Myślę, że Tomek wykorzysta swój talent i zafunduje nam jeszcze emocje ze swym psem.

U jak Ursus Batu. Dziś, mało który pies ma rodowód, w którym nie byłoby Ursusa. Oczywiste tam dalej poza czwartym pokoleniem. Wnuk dwóch fenomenalnych dziadków czyli Jecka Noricum i Zamba Wiennerau. Inbredowany na Odina 3 - 3. Pies, który miał olbrzymi wpływ na hodowlę ow. niem. Z satysfakcją mogę się tu pochwalić, że wypatrzyłem go i byłem z suką, kiedy jeszcze daleki był od swojej oszałamiającej kariery. O zasługach Ursusa można jeszcze długo i dużo pisać, bo to niezwykle zasłużony pies, ale czas nagli. Trzeba zmierzać do brzegu.

V jak Vegas Haut Mansard zw. św. klasy młodzieży i dwukrotny zw. klasy użytkowej. Dla mnie absolutnie najlepszy pies w czasach mojej aktywności w ow. niem. Fenomenalny w każdym wymiarze. Pamiętam, jak w 2011r. na BSZS w Norymberdze już jako ośmiolatek przyjechał z Włoch, aby poprowadzić grupę swojego potomstwa. I kiedy idąc na czele stawki ruszył do szybkiego biegu, biegnący za nim jego wówczas najlepszy syn, czteroletni VA4 Sultan Jahnhohe, tracił dystans jakby Ferrari ścigało się z Fordem. Sultan wtedy był w szczycie swoich możliwości, natomiast stary już Vegas był po prostu Vegasem. Fenomenalnym psem... Urodzony w wielorasowej hodowli francuskiej, co pokazuje, że każdemu może się przydarzyć coś wielkiego. Absolutnie perfekcyjny. Ojciec wspaniałych suk. Zwyciężczyń św. młodzieży, juniorów. Zw. św. kl. użytkowej Bella Kukskuksland, Chakira Pendler. Tu ciekawostka: Chakira była matką jednego czołowego psa Desperadosa Pendler, i tylko tyle. Jej siostra, Corsica, bez sukcesów na wystawach, za to mnóstwo czołowych psów i suk na BSZS. Niewątpliwie zdecydowanie lepsza matka od utytułowanej siostry. Podobnie jak w przypadku Perle i Palme Wildsteiger Land, o których było wcześniej. Bella Kuckuckland jest babką Willego Kuckuckland. Wracając do Vegasa, dał również kilka wybitnych psów. Również VA, ale raczej był "damskim krawcem". Ostatnim wybitnym synem Vegasa był włoski Groovi, ale ze względu na gryzienie (a raczej nie gryzienie) nie zrobił kariery jakiej się spodziewano. Jego synowie za to gryzą i ciągną tę linię.

W jak Wiennerau. Hodowla założona przez Waltera Martina, brata Hermanna, który otwierał analfabet. Tak się złożyło, że jeden Martin otwierał, drugi zamyka. Walter, tak jak brat, był wizjonerem. Psy z tej hodowli przez długie lata były obiektem zazdrości innych. Latami kształtowały wizerunek owczarka niemieckiego. Znam hodowcę w Polsce, który do dziś kontynuuje i wciela w życie myśli Waltera Martina, który pewnie przekazuje mu swe myśli podczas seansów spirytystycznych.

W jak wystawa. Tu muszę powrócić do mojej rozmowy z mongolskim szefem klubu ow. niem. W trakcie naszej konwersacji ów Mongoł pochwalił się, że na ich klubowce sędziował Niemiec Helmut Koenig, czołowy sędzia. Ja zaś powiedziałem, że u nas w Polsce to zawsze sędziują najlepsi, wyselekcjonowani. Że nasza klubówka odbędzie się w późniejszym terminie niż nakazywałaby logika, ale wszystko po to, żeby pozyskać najlepszych z najlepszych. Pokiwał z uznaniem głową. Potem się modliłem, żeby nigdzie nie było wyników z tej wystawy. Długo moje modły przynosiły skutek. Niestety, pewnego dnia Mongoł przysłał mi filmik, jak z kolegami Mongołami siedzą w jurcie przed komputerem i czytają wyniki z Julinka na Winsis. Jak im się brzuchy ze śmiechu trzęsły. Napisał mi też po polsku (wielka grzeczność), że w przyszłym roku, jak będzie w Norymberdze, to załatwi na polską klubówke sędziów z Niemiec. Może nie takich wyselekcjonowanych, ale takich, co cieszą się autorytetem wśród wystawców. Super. Będziemy Mongołom bardzo wdzięczni. Dałem mojemu koledze z Mongolii nr telefonów do ważnych osób, bo przecież nie ja jestem stroną w sprawie sędziów. Myślę, że się dogadają po mongolsku, bo skoro ja, prosty chłop, umiałem, dla Władzy będzie to bułka z masłem zapewne.

Z jak Zamb Wiennerau o nim już było.

Z jak Zamp Thermodos chyba drugi po Vegasie pod względem ważności pies 21 wieku. Zw. św. oraz ojciec wielu doskonałych psów i suk. Jego karierę zakończyła przedwczesna śmierć. Z jak zakończenie. Wyczerpałem cały alfabet, ale nie wyczerpałem tematu. Nawet w 1 %. Wiele psów, hodowców, hodowli, które odegrały historyczną rolę w dziejach rasy, nie znalazły się tu, bo czas ograniczał. Wiele wątków zostało tylko zaakcentowanych. Wiele psów, o których tutaj tylko wspomniałem, zasługuje na osobny rozdział ich zasług i wpływu na rasę. To temat do ogarnięcia, ale w innych okolicznościach i na grubą książkę dla fachowców. Ja się tylko prześliznąłem po temacie, trochę żartując i trochę się bawiąc. Troche też uprawiając publicystykę. Widzę po rozmowach, na wystawach, że temat jest nośny i bardzo potrzebna jest jakaś wymiana myśli i dyskusja hodowców Klub, który jest odpowiedzialny za popularyzację rasy nie robi tego. Kiedy porównuję działalność KON z aktywnością klubów owczarkarskich w innych krajach to zastanawiam się po co w Polsce KON. Czym wystawa tzw. klubowa różni się od zwykłej wystawy owczarkarskiej. Przecież z tych wystaw nic nie wynika. ZERO. Żadnych opisów psów, wniosków, podsumowań. Żadnych statystyk. Po wystawie klubowej, czyli przeglądzie hodowlanym, klub nie jest w stanie wydobyć z siebie choćby minimum podsumowania. Klub nie widzi również tego, co dzieje się na wystawie światowej. Nie dostrzega świetnych wyników polskich hodowców. Byłem zbudowany, kiedy dowiedziałem się, że aż 470 psów zostało zgłoszone na klubówkę w Julinku. Przyjechali też czołowi hodowcy z zagranicy Była duża szansa pokazać się i spopularyzować nasze klubówki. Nie wiem czy to lenistwo, czy też deficyt intelektualny sprawił, że była to mega kompromitacja organizacyjna. Jak wynika z rozmów, wystawa ta została zapamiętania jako jeden wielki bałagan. Coraz częściej słyszę opowieści o hotelu. O tym, że ktoś zablokował pokoje po to, żeby odsprzedać je wystawcom z zyskiem. Jest taka zasada, że w społecznościach (a taką jest grupa miłośników onków) nie robi się kupy do wspólnego gniazda. Jeśli plotki o hotelu są prawdziwe, to jest to draństwo. Wiem, że wielu hodowców niecierpliwie czeka na rychłe sprostowanie, mam nadzieję nieuzasadnionych pomówień. Sprawdziłem na stronach klubu i tam w zarządzie, a także w innych strukturach są osoby inteligentne, które mają wiedzę i które wiedzą jak hodować i na pewno wiedzą też, jak to powinno działać w Polsce, ale mam wrażenie, że z jakichś powodów wolą biernie trwać. Aż dziwne, że im nie przeszkadza posiadając dobry znak firmowy (przydomek) jakiego się przez lata dorobili, firmować taką niegramotną manianę. Czas wyjść z tego organizacyjnego zaścianka. Czas na oficjalną narrację klubu na temat onków Czas, aby klub dostrzegał hodowców, docenił dobrych, nadających ton hodowców i sędziów. Konsultował pewne rozwiązania, radził się w kwestii wizji hodowli z tymi, którzy mają coś do powiedzenia. Przecież to jest śmieszne, kiedy ludzie z innych organizacji pseudo kynologicznych na wystawach owczarkarskich kreują się na wszechwiedzących mesjaszy, mieszając w głowach nowym niedoświadczonym hodowcom, no ale życie nie znosi próżni. Kiedy jedni nie mają nic do powiedzenia, mówią za nich inni. Klub powinien prowadzić na bieżąco dialog ze swoimi członkami. Edukować, informować co się dzieje w hodowli na świecie. A jeśli tego nie robi, to w rolę edukatorów wcielają się nawiedzeńcy opowiadający różne bzdury. Kilka osób, o których tu pisałem, ma ogromną wiedzę i mogłoby dużo zrobić dla popularyzacji rasy. Bo to niezwykle ciekawa rasa. Czas przejąć inicjatywę i zakończyć tę siermiężność. Ech. znów się rozmarzyłem. Te parę nieskładnych i może się wydawać emocjonalnych zdań, to nie złośliwość, czy niechęć do kogokolwiek. Martwi mnie po prostu, że ten klub nie dorasta hodowcom do pięt. Uprzedzam też ewentualne podejrzenia, że mam parcie na COŚ. Ja już od 5 lat nie należę do tego klubu, choć uważam, że jest potrzebny. To co tu napisałem jest tylko troską o funkcjonowanie tej instytucji Z rozmów z hodowcami wiem, że większość też jest mega krytyczna wobec tego, jak sprawy owczarkarskie się toczą. Dałem tylko głos, jako ktoś kto już kończy z tym hobby. I to co tu chwilę wcześniej popełniłem, niech będzie takim małym memento. Czas kończyć tę pisaninę.

Ż jak Żabka kiedyś co druga suka na wsi miała takie imię, a co drugi pies był wołany Murzyn. Nie wiem jak dziś jest z Żabką, ale na czarne psy pewnie wołają inaczej. Może Afroamerykanin? Bo tak poprawnie.

Ż jak żona. Jest 15 grudnia 2019r. godz 18:35 właśnie wyszła z galerii Biedronka, obładowana zakupami. Była długo, to pewnie wydała całe 57 złotych. Lecę jej pomóc dźwigać, bo się może wkurzyć. Może mi pozwoli wózek odprowadzić i odebrać 2 złote. Będzie na piwo. Kiedyś dopiszę zakończenie, w post scriptum albo i nie.

PS. Ponieważ pojawiają się sugestie, że kogoś pominąłem, że o kimś powinna być tu wzmianka, to powtarzam co napisałem we wstępie: Że ta grafomania miała miejsce 15 grudnia i tak jak to wtedy wyszło, tak zostanie. Ze wszystkimi brakami i ułomnościami. Nie znam dokonań wszystkich, a i niektórzy dopiero pracują na swój ślad w historii. O nich zapewne napiszą ci, którzy dziś za tym lobbują. Sorry. Więcej dystansu. To nie biblia.

Grzegorz Okrasa



Składam podziękowanie za napisanie powyższego Analfabetu. Nie wiedziałem, że mamy wśród owczarkarzy takiego piszącego gawędziarza. Jestem mile zaskoczony. Brawo dla Ciebie za wewnętrzną mobilizację i przelanie swoich myśli, przeżyć, spostrzeżeń, wrażeń, uwag, historii itd dla osób które będą to wszystko czytać. Jest mi niezmiernie miło, że na literkę J zmieściła się informacja o serwisie Jacentus. Faktycznie w lipcu 2020 roku osiągnie serwis pełnoletniość. Aż trudno uwierzyć, że to już tyle lat. Postaram się zatem nadal - w miarę możliwości czasowo-rodzinnych - prowadzić informację na temat owczarka niemieckiego. Szkoda, że nie mam osób które chciałyby współpracować ze mną i wysyłać materiały do wiadomości nas wszystkich. Trudno. Do krytykowania, złośliwości, zawiści, kablowania czy rzucania kłód pod nogi jest wielu. Ot taka polska cecha. Do zrobienia czegoś nie ma chętnych w myśl zasady - a czemu ja, niech sobie sam robi. Lepiej poczekać na gotowe. Dziękuję zatem tym wszystkim którzy od czasu do czasu coś napiszą. Super, że jesteście i czekam nie tylko na waszą dalszą współpracę ale również wszystkich pozostałych chętnych do zrobienia czegoś pożytecznego dla owczarka niemieckiego.

Jacek "Jacentus" Żydzik

Copyright & design by Jacentus 2002-2020