WSZYSTKO O OWCZARKACH NIEMIECKICH 

 

Forum / artykuły

Halina Szewczyk - Jak to dalej będzie z tym szkoleniem?

To bardzo dobrze, że wreszcie ktoś ponownie poruszył sprawę szkolenia psów na łamach serwisu Jacentus bo szkolenie dotyczy tej rasy choć nie tylko. I ja nie omieszkam pochwalić się, że już 1985r miałam możliwość bycia na placu szkolenia w Berlinie/wtedy jeszcze tzw. zachodnim i Budapeszcie a także w 1995r byłam trzy tygodnie na placu szkolenia w Luchov u Pana Eugieniusza Korszka. Oczywiście metodę szkolenia można dobrać a sposobów szkolenia jest tyle ile jest przewodników psów i każdy sposób szkolenia jest dobry jeśli prowadzi do celu. Mnie jednak nie o to chodzi. Chodzi mi o stosunek Związku Kynologicznego w Polsce do sprawy szkolenia psów jak również samych owczarkarzy. Nasuwa mi się pytanie: czym jest Związek Kynologiczny i poszczególne oddziały w Polsce? To biura, przede wszystkim biura usytuowane w centrum miasta, gdzie nawet nie ma możliwości zaparkowania samochodu. Dookoła beton....i gdzieś jedno drzewko z trawnikiem metr na metr. Związek Kynologiczny /mam tu na myśli Zarząd Główny i Zarządy w poszczególnych oddziałach /nastawione są głównie na zysk przede wszystkim z wystaw, z odpowiedniej ilości członków i ich składek oraz z jakiś tam masówek PT. Szkolenie jest sprawą drugorzędną i traktowaną jak zło konieczne. Tak się składa, że do oddziału łódzkiego należę już 30 lat i nie przypominam sobie by był zorganizowany kurs na tresera, instruktora szkolenia psów, pozoranta. Owszem raz było jednodniowe seminarium prowadzone przez p.Thota. Ostatni kurs na IPO zakończony egzaminem odbył się 1995r. Ostatnimi laty były organizowane kursy /masówki/ na PT zastrzeżone dla 2,3 "swoich" ludzi, które pod parasolką Związku Kynologicznego robiły sobie prywatę. Innymi słowy pisząc nikt nie miał prawa prowadzić kursów PT organizowanych przez oddział łódzki poza "swoimi". Egzaminy na PT, które owczarkom nic nie dają /nie kwalifikują ich do hodowli i nie wprowadzają do klasy użytkowej oraz są powtórką części "B" z IPO/ są dla mnie niczym innym jak wyciąganiem pieniędzy z kieszeni owczarkarzom. Zastanawiam się co za idiota to wymyślił by przed kursem na IPO obowiązywał kurs i egzamin na PT. Powrócę jednak do tych nieszczęsnych kursów PT; prowadzone są grupowo, trwają 3m-ce a egzaminy nie są zbyt nagłaśniane
by nikt z poza kursantów tego widział. Egzaminy zaliczają wszyscy bez względu na poziom wyszkolenia.... bo zapłacili w Związku Kynologicznego i dalej następna grupa itd, itp. Plac /o ile jest/ dostępny jest tylko dla kursantów w czasie prowadzonej lekcji albo w trakcie zawodów, sprzęt schowany i też dostępny jest tylko w trakcie zawodów, czterech pozorantów licencjonowanych nie wykorzystywanych bo sprowadza się na testy, egzaminy, zawody pozorantów z poza Łodzi, żadnego tresera, instruktora a kierownik szkolenia?...siedzi w biurze. Egzaminy na IPO odbywają się albo w trakcie przeglądu hodowlanego albo na jakiś zawodach o ile oddział je zorganizuje bo do egzaminów na IPO przystępują pojedynczy właściciele psów i suk, których regulamin obliguje do szkolenia a nie przyjemność i odpowiednio ku temu stworzone warunki a jak uda mu się zdać egzamin to na dokumenty czeka dwa trzy lata....jednym słowem tragedia.
Do tego wszystkiego dochodzi też stosunek do szkolenia samych owczarkarzy /hodowców-fabrykantów i nie tylko/ o czym pięknie napisała w swoim artykule "Szkolenie owczarków a sprawa Polska" Pani Joanna Domańska. Natomiast przyjrzyjmy się naszym sąsiadom Niemcom, Czechom, Słowakom itd. Tam Związek Kynologiczny /nazwa umowna/ to przede wszystkim plac szkolenia z pełnym wyposażeniem, kompletem sprzętu do szkolenia /przeszkody, parawany, aporty, linki, słupki a nawet małe kojce do przechowania psa na kilka godzin/ zaplecze, następnie kierownik placu, instruktorzy, pozoranci obecni na placu.... i dopiero biuro. Taki oddział /też nazwa umowna/ usytuowany jest na peryferiach miasta. Tam spotykają się miłośnicy psów z całymi rodzinami głównie w weekendy. Jest czas na wszystko na szkolenie psa, na ploteczki, a nawet na piwo. W takich warunkach szkolenie jest przyjemnością a nie przymusem. Psy w zależności od swojego przeznaczenia i możliwości są szkolone latami a egzaminy organizowane często. Psy mogą zdawać egzaminy, zaliczać testy na tzw. swoich pozorantach i na swoich placach gdzie były przygotowywane a żaden sędzia nie dopuszcza do rzezi psów tak jak to było w Łodzi na "klubówce". 
Miałam przyjemność rozmawiać na temat szkolenia z samym Przewodniczącym Zarządu Głównego. Usłyszałam..."niestety proszę pani jest to nasza największa bolączka". Ja myślę, że nie jest tak, trzeba tylko oddział z obligować do stworzenia warunków dla tych członków którzy chcą i dla tych, którzy mają obowiązek szkolenia psów zwłaszcza, że to Zarząd Główny zatwierdził regulamin obowiązkowego szkolenia ON tak psów jak i suk a my płacimy składki członkowskie... ciekawe na co są przeznaczane?

Copyright & design by daltonptojekty2002-